Po dwóch, dwóch i pół dniach bluesowych szaleństw, w festiwalową niedzielę wcale nie było mniej muzyki. Poczynając od niedzielnej jajecznicy bluesowej przez bluesowe dania główne na scenie przy Ratuszu, aż po wieczorne jamowo-bluesowe granie w klubach. A bluesowy apetyt po tym, jak rozbrzmiał ostatni dźwięk, krzyczał „więcej”…
fot. Bogusław Wasilewski