Biletów na koncert Starego Dobrego Małżeństwa w SOK zabrakło bardzo szybko. Kto zdążył kupić i pojawił się na koncercie, nie mógł żałować, bo odświeżony SDM zachwycił utworami z nowej płyty.
„Bieszczadzkie anioły” i „Czarny blues o czwartej nad ranem”, czyli swoje najbardziej znane utwory Stare Dobre Małżeństwo zagrało dopiero na koniec koncertu w Suwalskim Ośrodku Kultury. Wcześniej Krzysztof Myszkowski, Roman Ziobro i Bolesław Pietraszkiewicz uraczyli licznie zgromadzoną publiczność (bilety rozeszły się błyskawicznie i dla wielu chętnych ich zabrakło) nowymi utworami, głównie z płyty „Mówi mądrość”. Nowymi, przez które przemawia jednak ogromne doświadczenie muzyków, w których słychać, jak ewoluowali, ale i z jakich korzeni wyrośli.
Muzyka Starego Dobrego Małżeństwa nadal przenosi słuchaczy na inny poziom wrażliwości dzięki znakomitej poezji, której towarzyszy mistrzowska gra na gitarach, które Pietraszkiewicz zmieniał co chwila i z każdej „wyciskał” coś niesamowitego. Muzycy każdym dźwiękiem, każdym słowem przekonywali słuchaczy do „odświeżonej formuły muzycznej i personalnej” SDM.
Zasłuchana publiczność czekała jednak też na wspomniane na wstępie „klasyki” SDM. Zespół zagrał je na koniec koncertu i ostatecznie podbił serca słuchaczy. Nic więc dziwnego, że po koncercie do muzyków, którzy podpisywali płyty, ustawiła się długa kolejka fanów Starego i wciąż bardzo Dobrego Małżeństwa.
[nggallery id=246]